Czwartego dnia pielgrzymi grupy Szóstej pokonali prawie 29 kilometrów (a doliczając grę w piłkę na postojach – to najmłodsi pielgrzymi pokonali ich zdecydowanie ponad 30 :). Tego dnia wędrowaliśmy z Błotnicy do Grodziska, m.in. przez Radoszyce.
W tym roku w czwartym dniu towarzyszyła nam postać Józefa, syna Jakuba. W konferencji przybliżającej tę postać, ks. Jacek przypomniał trudne doświadczenia Józefa, podkreślając, że sami także możemy się odnaleźć w jego doświadczeniach.
- Józef miał 12 braci, ale był ulubieńcem swojego ojca, Jakuba. Od ojca otrzymał piękną szatę, jako znak miłości ojcowskiej. Został także bardzo obdarowany przez Pana Boga, ponieważ już w wieku młodzieńczym doświadczał snów, których jeszcze w pełni zrozumiał, ale już odczuwał, że Bóg jest przy nim. Jednak ta sielanka nie trwała długo. Ojciec obdarzał miłością swojego syna, ale jego starsi bracia patrzyli na niego nieprzychylnym okiem. W ich sercach pojawiła się nienawiść do brata, który został tak bardzo wywyższony przez ojca i przez Boga – przypomniał ks. Jacek.
Jak pamiętamy, bracia chcieli zabić Józefa, ale ostatecznie, za namową najstarszego z nich, sprzedali go w niewolę do Egiptu. Za 20 srebrników. Odebrali mu jego piękną szatę, podarli i umoczyli we krwi, mówiąc ojcu, że jego ukochanego syna rozszarpało dzikie zwierzę.
- Może jest w naszym gronie ktoś, kto został zdradzony, kto doświadczył cierpienia od swoich najbliższych, od tych, którzy przecież powinni go chronić, powinni być przy nim i pomagać mu stawiać kroki. Może jest pośród nas ktoś, kto nie wie, dlaczego go to spotkało? Dlaczego jego rodzina, znajomi, otoczenie – nie akceptują go? Może jest prześladowany, może odrzucony przez wszystkich, może idzie sam przez to życie i nie odczuwa miłości, ani bliskości bliźniego. Józef pokazuje nam, że właśnie w tej ciemności Bóg zawsze jest przy nas, nawet, jeśli rozpoczynamy tę drogę na pierwszy rzut oka sami, nie mając nikogo – to Bóg trwa przy nas. Pan Bog jest wierny. On jest wierny temu, co powiedział i do końca naszego życia będzie wierny – podkreślił ks. Jacek.
Józef trafił do Egiptu, do domu urzędnika faraona. I tam, w tych trudnych doświadczeniach, Bóg nadal był przy nim.
- W obcym kraju Józef trzymał się swoich wartości, tego kim jest. Józef nie szedł na kompromisy. Tu kolejne ważne pytanie dla nas: czy my dziś nie ulegamy pójściu na kompromis? Słyszę nie raz: „wszyscy przecież tak robią, proszę księdza. Przecież wszyscy tak żyją, czemu ja mam się wyróżniać w tym świecie?”. Chodzimy co tydzień do kościoła w niedzielę, nie raz codziennie, przyjmujemy Pana Jezusa do naszych serc, czytamy słowo Boże. Wychodzimy z kościoła i zapominamy o tym, kim jesteśmy, bo przychodzi szary, codzienny dzień. Ileż można wysłuchiwać drwin, wskazywań palcem, nieżyczliwości ze strony kolegów w pracy, na studiach, w szkole? Myślimy: przecież nie można tak żyć. Musimy się stawać tacy sami, jaki jest cały świat – wymieniał ks. Jacek codzienne dylematy. Zauważył jednak, że także tu odpowiedź znajdujemy w życiu Józefa. Przypomniał, że kiedy przebywał on w domu wspomnianego urzędnika, wszystko co ten robił, udawało się. Bóg mu błogosławił. Obradzało mu pole, jego robotnicy pracowali lepiej. Jednak żona owego urzędnika upatrzyła sobie Józefa i chciała go skusić.
- Józef był wierny. A przecież również mógłby iść na kompromis. Może mógłby szybciej awansować? Może dostałby więcej pieniędzy? Może byłby kimś innym? Jednak Józef pamiętał kim jest. Bo grzech to nie jest tylko krzywda wobec drugiego człowieka i samych siebie, ale przede wszystkim jest to zdrada naszego Boga. Józef, zamiast chwilowej uciechy, wybiera więc wierność Bogu. Spotykają go za to szykany, zostaje też obwiniony o coś, czego nie zrobił i wtrącony do więzienia. Ale Bóg nadal jest z nim – podkreślił kapłan.
Zwrócił także uwagę, że Bóg nie pomógł Józefowi w ciągu kilku godzin, dni, czy miesięcy. Józef spędził w tym więzieniu kilka lat.
- Kiedy przychodzi ciemność do naszego życia, zadajemy pytanie: dlaczego mnie to spotkało? Przecież trwam przy Bogu, staram się przestrzegać przykazań, chodzę do kościoła. Wokół mnie pełno ludzi, którym życie przynosi wspaniałe owoce: mają wspaniałą pracę, jeżdżą na wycieczki, mają mnóstwo przyjaciół. A ja nie mam nikogo. Staram się wiązać koniec z końcem i bardzo mi trudno. A przecież wierzę w Boga, ufam mu i staram się wypełniać jego przykazania. Nawet jeśli na tym świecie stracimy coś chwilowo, to Pan Bóg nam to wynagrodzi. Bóg jest wtedy przy nas. Tak jak nie zostawił Józefa, tak nie zostawi również i nas – podkreśla ks. Jacek.
Józef mógł pytać: dlaczego to wszystko mnie spotkało, taka niesprawiedliwość, skoro byłem wierny ojcu i Bogu? Jednak zachował się inaczej:
- W więzieniu Józef okazuje miłość i miłosierdzie najbardziej potrzebującym, troszczy się o współwięźniów, opatruje ich rany i nie zapomina o tym, że Bóg jest miłością. Pan Bóg po kilku latach pomaga Józefowi. Może dzisiaj ktoś z nas tu obecnych przechodzi ciemność. Może czujemy się samotni i opuszczeni, może pojawia się jakieś cierpienie nasze, bądź naszych bliskich i prosimy Boga już po raz setny, a nic się nie dzieje. Może w naszych sercach jesteśmy pogrążeni w jakichś grzechach lub nałogu, którego wstydzimy się i nie chcemy się przyznać przez Bogiem, ani nawet przed sobą? Pan Bóg jest przy nas, zwłaszcza kiedy tkwimy w ciemności, kiedy wydaje nam się, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie – podkreślił ks. Jacek.
To mocne przesłanie nadziei dziś usłyszało jeszcze więcej pielgrzymów, ponieważ do Szóstki od soboty dołączyły osoby, które nie mogły wziąć wcześniej urlopu. Wśród nich Ola. Podkreśla, że dla niej sierpień to miesiąc nieodłącznie kojarzący się z pielgrzymowaniem na Jasną Górę. Opowiada, że w tym czasie zaczynają jej się już przypominać nawet pielgrzymkowe piosenki:) Pielgrzymka to dla niej doświadczenie wiary i wspólnoty. – Jesteśmy jak wielka rodzina – podkreśla. Dlatego nawet, gdy nie może wziąć udziału w całej pielgrzymce, to dojeżdża na jej fragment. W tym roku zostaje już do końca. To dla niej już 18 pielgrzymka. Podkreśla, że przede wszystkim chce podziękować Panu Bogu za otrzymane łaski.
A co ciekawe, sercańska Szóstka jest międzynarodowa. W tym roku po raz drugi pielgrzymuje z nami 6-osobowa grupa z sercańskiej parafii z Grodna: siostra Dorota, młodzież i mama jednej z nastolatek. Mająca 17 lat Wiktoria ma polskie korzenie. Przyznaje, że w ubiegłym roku pielgrzymowanie z „Szóstką” bardzo jej się spodobało.
- Byłam rok temu bardzo ciekawa, jak to będzie. Spodobała mi się atmosfera, że wszyscy jesteśmy w namiotach, żyjemy przez te 8 dni jak jedna wielka rodzina. W tym roku, po ubiegłorocznym doświadczeniu, spakowałam się jeszcze lepiej na ten czas – uśmiecha się Wiktoria.
- Dla mnie pielgrzymka to spotkanie z Bogiem, sobą, szczególna modlitwa w pewnych intencjach. Najważniejszym punktem jest dla mnie codzienna adoracja. Formacja z dzieciństwa mówi mi, że do serca Jezusa idzie się przez serce Maryi. Dlatego tu jestem, ze swoją mamą i z siostrą – dodaje.
tekst: Pielgrzymkowa grupa medialna | Marlena
zdjęcia: Pielgrzymkowa grupa medialna | Weronika, Paulina, Weronika