298 osób pielgrzymowało w tym roku w grupie numer 6, prowadzonej przez Księży Sercanów z Radomia na Jasną Górę. Pełną trasę, ok 216 kilometrów, pokonało 208 osób.

Najmłodszym pielgrzymem uczestniczącym we wszystkich dniach naszych rekolekcji w drodze była Zosia Wolińska, mająca 14 miesięcy. Ale częściowo w pielgrzymce uczestniczyły także dwie jeszcze młodsze siostrzyczki: 7-miesięczna Amelia i 11-miesięczna Julia.

Z kolei najstarszym pątnikiem obecnym wśród nas był ks. Marian Kowalczyk, mający 79 lat. Posługiwał nam w sakramencie spowiedzi, a także przygotowywał codzienne rozważania do wieczornych Apeli Jasnogórskich. Natomiast najstarszą pątniczką wędrującą razem z nami na każdym etapie była w tym roku nasza pielgrzymkowa siostra Janina, mająca 77 lat.

A jaka była ogólna średnia wieku w sercańskiej Szósteczce? Otóż średnio mieliśmy w tym roku 34 lata! W całej grupie było natomiast o 15 więcej kobiet niż mężczyzn.

W drodze na Jasną Górę towarzyszyło nam 7 kapłanów: ks. Sławomir Knopik, ks. Marian Kowalczyk, ks. Mariusz Wrzesiński, ks. Jacek Kowal, ks. Ivan Asauleac, ks. Dariusz Motyka, ks. Michał Koźbiał i ks. Witold Januś, który w tym roku przewodniczył naszej grupie w zastępstwie za ks. Sławka. Ich rola jest zawsze niezastąpiona. Nie tylko posługiwali nam w sakramencie Eucharystii oraz pokuty i pojednania, ale także zawsze byli otwarci na szczerą rozmowę o naszej wierze i życiu. Poza tym, skutecznie dbali o to, byśmy na czas wyruszali w każdy kolejny etap naszej pielgrzymki .

W ostatnim ósmym dniu, wszystkie grupy Pieszej Pielgrzymki Diecezji Radomskiej spotykają się na Przeprośnej Górce. Tam bierzemy udział w prowadzonej przez biskupa Marka Solarczyka modlitwie. A następnie… wyruszamy na ostatni etap naszej wędrówki – do jasnogórskiego sanktuarium.

Przed tronem Maryi zameldowaliśmy się po godzinie 16.00. Już w Alejach, gdy ukazała się nam Jasna Góra, w wielu oczach pojawiły się łzy wzruszenia i radości, łzy mówiące Maryi wszystko o naszych sercach, przeżywanych trudach, niesionych nadziejach…

U Maryi zameldował się z nami założyciel sercańskiej Szóstki!

W tym roku razem z nami bramy sanktuarium przekroczył… założyciel i pierwszy przewodnik grupy Szóstej, ks. Czesław Bloch. Zapytany o początki wspomina, że pierwsze prowadzone przez niego grupy liczyły ponad 600 osób, a początkowo zdarzało się, że był jedynym towarzyszącym im kapłanem.

- Po święceniach kapłańskich szedłem w pielgrzymce warszawskiej. Chodziłem 4 lata z Warszawą. Jednego roku, poszedłem na 4-dniową pielgrzymkę z grupą młodzieży z Krakowa, a potem zacząłem pielgrzymować z Radomia. To był 1976 rok, 49 lat temu – opowiada. – Wtedy to nie była jeszcze pielgrzymka radomska, tylko grupy z Radomia dołączały się do pielgrzymki warszawskiej. Z Radomia szliśmy do Studziannej i tam dołączaliśmy do jednej z grup warszawskich – wspomina.

Ks. Czesław Bloch przyznaje, że można go nazwać… ojcem pielgrzymki radomskiej.

- Faktycznie to ja pierwszy opiekowałem się tą grupą Radomiaków w drodze na Jasną Górę. Dopiero potem dołączył do mnie kolejny ksiądz i kolejny. W 1977 roku miałem już ze sobą sporą grupę młodzieży, już w ramach grupy radomskiej. A potem, właściwie od 1979 roku, zaczęliśmy już chodzić osobno, jako samodzielna grupa sercańska. Nasza grupa istniała więc od samego początku, kiedy tylko wyodrębniła się pielgrzymka radomska - podkreśla.

Jaka była na początku sercańska Szóstka?

- Zależało mi na tym, żeby to była grupa młoda. Tworzyła ją wtedy grupa młodzieży, która przyjeżdżała do mnie na rekolekcje. Oni byli ze mną związani, a pielgrzymka była wtedy najważniejszym wydarzeniem dla tej wspólnoty, jaką tworzyliśmy.

Ks. Czesław Bloch wspomina, że pielgrzymki w latach 70. i 80. miały także wymiar manifestacyjny, polityczny. Wiele osób chciało pokazać władzy potęgę społeczeństwa.

- W jednym roku z Radomia szło nas 18 600 osób. To była największa po warszawskiej pielgrzymka. Jednak zawsze zależało mi na tym, by w naszej grupie nie było polityki. Nigdy do naszej grupy nie dopuszczałem do mikrofonu działaczy np. KOR-u, by przemawiali publicznie. Chciałem, żeby to była rzeczywiście pielgrzymka, a nie działalność polityczna. Ci ludzie byli na pielgrzymkach, szli w grupie, rozmawiali z innymi i to mi naturalnie nie przeszkadzało. Oczywiście też nie zaprzeczam temu, jak wielką wagę miała ich niesamowita działalność. Tylko po prostu pielgrzymka to nie był czas na ich publiczne wystąpienia – podkreśla. I dodaje, że cieszy go aktualny duchowy, a nie polityczny charakter pieszych pielgrzymek.

Nie w domach, nie w remizach. Dlaczego grupa sercańska śpi wyłącznie w namiotach?

- Od samego początku przyjęliśmy tę opcję, że wszyscy śpią pod namiotami i przygotowujemy sami posiłki. Chodziło o to, żeby nie być ciężarem dla ludzi po drodze, żeby być niezależnymi. Innym ważnym powodem były względy bezpieczeństwa. W pierwszym roku kiedy prowadziłem grupę, zdarzył się wypadek, że u jednego z gospodarzy zapaliła się stodoła, w której nocowało kilka dziewczyn z naszej grupy. To była bardzo groźna sytuacja. Powiedziałem sobie wtedy, że od tej pory nikt z moich pielgrzymów nie będzie spał u nikogo w domu, czy stodole. Namioty wydały nam się dobrym i bezpiecznym rozwiązaniem. W pewnym momencie nieco oddzieliliśmy się od pozostałych grup radomskich, by iść pół dnia wcześniej, nieco z przodu. Miało nam to zapewnić większy spokój, pozwolić skupić się na modlitwie, uniknąć hałasu dobiegającego z głośników innych grup. To także dało nam większą przestrzeń i większe bezpieczeństwo. Chcieliśmy stworzyć grupę samodzielną, odpowiedzialną, która unika rozchodzenia się po wioskach na noclegi, co czasem może powodować niepotrzebne konflikty z ludźmi. Nauczyła mnie tego pielgrzymka warszawska. Kiedy w niej chodziłem, liczyła ona już powyżej 25 tysięcy ludzi. Wiedziałem więc, co to znaczy. Powiedziałem sobie, że nie chcę pielgrzymować w tak ogromnej grupie. Dlatego wymyśliłem taką formułę, która zapoczątkowała sercańską „Szóstkę” – opowiada ks. Bloch.

Pielgrzymi pamiętają

Ksiądz Czesław Bloch był przewodnikiem sercańskiej grupy pielgrzymkowej przez 25 lat. Kiedy w tym roku pojawił się między pielgrzymami podczas wejścia na Jasną Górę, wielu z nich zaczęło wspominać wspólne pielgrzymki. On sam także:

- Zawsze cieszę się, kiedy mogę tu być. Widzę, że są tu teraz wnuki tych, którzy chodzili ze mną przed laty. O, tutaj jest wnusia i wnuk państwa Sadłowskich – wskazuje na idących za nami pielgrzymów. – Ich dziadek zaczął pielgrzymkę radomską ze swoimi siostrami. Można wręcz powiedzieć, że dziadek tej oto panienki i tego oto chłopca jest twórcą tej pielgrzymki, a to dlatego, że w 1964 dwanaście osób z rodziny Sadłowskich po prostu wzięło krzyż i dołączyło do pielgrzymki warszawskiej. Tak zaczęła powstawać pielgrzymka radomska – dodaje.

Zdaniem księdza Czesława, historia pokazuje, że opracowany przed laty sposób prowadzenia grupy Szóstej miał sens.

- Cieszę się, że w tej chwili także jest to pielgrzymka ludzi młodych. Widzę tu mnóstwo dzieci, a jeśli teraz chwycą one tego pielgrzymkowego bakcyla, to nawet jeśli w przyszłości nie będą chodzić co rok, to zawsze będzie w nich to odniesienie, że tak też można spędzić wakacje. Ja to nazywam ciągłością historyczną i religijną – podkreśla kapłan.

tekst: Pielgrzymkowa grupa medialna | Marlena

zdjęcia: Pielgrzymkowa grupa medialna | Weronika, Paulina, ks. Mariusz